Na początek zrobię coś niewybaczalnego w recenzji: stwierdzę, że nie jest to dobry film. Dobra recenzja powinna zawierać element oceny, więc czemu nie napisać tego wprost? Wad ma "On, ona i on"
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych SpĂłĹka komandytowa
Na początek zrobię coś niewybaczalnego w recenzji: stwierdzę, że nie jest to dobry film. Dobra recenzja powinna zawierać element oceny, więc czemu nie napisać tego wprost? Wad ma "On, ona i on" kilka. Główną jest metaforyka Ozpeteka, dość pretensjonalna (znaczący rekwizyt - szklanka - wiadomo, życie kruche niczym szkło), do tego dochodzi niedbałe potraktowanie postaci drugoplanowych (każda zasłużyła na wyrazisty epizod, w którym pokazany by był jej charakter, bez tego sprawiają wrażenie niepotrzebnego udziwnienia). Wszystko to razem przyczyniło się do mojego niezadowolenia. Nie jest to również zły film. Momentami bywa francusko elegancki i pikantny, w innych miejscach zaś namiętny według hiszpańskich prawideł (mocno erotyczna scena z udziałem trzech panów). Ferzan Ozpetek stara się zajrzeć w ludzką duszę, ale może robi to zbyt delikatnie, może rejony nieznane należy penetrować dogłębniej? Postać grana przez Margheritę Buy dość łatwo przechodzi do porządku dziennego nad faktem, że przez siedem lat jej mąż prowadził niezwykłe, podwójne życie. Na obronę niewnikliwości reżysera (może za dużo tej galanterii?) można odczytać przesłanie o ty, że ludzka natura jest nieprzenikniona. Moje zastrzeżenia mogą być odbierane jako "czepialstwo", ale rozdział na temat postmodernistycznego sondowania tożsamości (seksualnej) został zapisany przez Fassbindera, Almodóvara, Campion i kilka innych znakomitych nazwisk. Warto więc oczekiwać czegoś, co będzie na poziomie i zaangażuje widza, sprowokuje go do myślenia. Odwaga bowiem przejawia się również w sposobie opowiadania, a nie tylko w wyborze kontrowersyjnego, modnego tematu.