W kreskówkach często występowała postać kujona, który pojawiał się na ekranie tylko po to, żeby zostać zamknięty w szafce. I o takiej właśnie postaci stworzono film pełnometrażowy w wersji "sam w wielkim mieście". Główny bohater to pierdoła, która nie potrafi stawiać granic, nie jest w żaden sposób asertywny, na widok kobiety rozkleja się jak rozgotowane pierogi i nie ma obycia wśród ludzi przez co większość interakcji jest niezręcznych. Żeby nadać głębi postaci od czasu do czasu zdarzają mu się wybuchy frustracji, co oprócz niezręczności dodaje szczyptę zażenowania. A okazji do tego jest mnóstwo, bo postacie drugoplanowe w większości są irytujące, co w połączeniu z bezradnością głównego bohatera tworzy niesmaczną mieszankę, więc gdy tylko pojawia się jakiś humorystyczny, w założeniu, akcent, to ciężko, żeby ten rozbawił.
Do tego dodany jest z niewiadomego powodu lekki klimat grozy- tu i ówdzie niepojące ujęcie, mroczna muzyka, dziwaczny wątek.
Technicznie i aktorsko nie jest źle, nawet powiedziałbym, że jest dobrze. Ale to jak z dobrym odegraniem stereotypowej, głupawej blondynki- nawet najlepiej odegraną aktorsko rolą nie uratuje się sztampowo napisanej postaci.