Tyle na ten temat.
Racja, skoro był prawiczkiem, a nie wspomniano w 'dwójce' słowem, że już nie jest, to powinien był przeżyć... xD
Poza tym, dziwnym trafem podszedł akurat pod ten wóz. Bardzo naciągane to było, zresztą jak cały ten film.
Pani Loomis czekała w wozie na Gale i to akurat miało sens, że Ghostface był właśnie tam. To, że Randy poszedł akurat do vana, to dość nieszczęśliwy przypadek.
Też strasznie ubolewam, że go zabili. Moim zdaniem stało się to za wcześnie w serii, ale też poniekąd rozumiem, bo chciano zapewne zwiększyć stawkę (nikt nie jest bezpieczny).