Nie byłam jakoś szczególnie nastawiona na świetne kino, ale uważam, że jeśli w filmie gra ktoś pokroju Ala Pacino to jednak widz ma prawo oczekiwać czegoś niepowtarzalnego i wyjątkowego. Tutaj niestety aż było mi go żal, a momentami wręcz sprawiał wrażenie jakby się nie odnajdywał w sytuacji. Co do całości: pomysł fajny, ale trochę niewykorzystany potencjał. Dałabym 5, ale podwyższyłam za cudowne House of the Rising Sun :)