główny bohater był tak beznadziejny, że przez cały czas czekałam, aż ktoś mu w końcu powie coś do słuchu / da kopa w tyłek. Zakompleksiony egoista. Niemal zero zalet. Zastanawiam się: czy mogł w kimkolwiek wzbudzić sympatię? czy w ogóle mial ją budzić? czy raczej miał to być antybohater z założenia?