Nie mogę, uniknąć automatycznego porównywania tych dwóch powyższych filmów. Zbyt wiele rzeczy w tych filmach, posiada wspólny mianownik. Oczywiście historie pod wieloma względami się różnią, ale odnoszę wrażenie że jest to tylko pewnego rodzaju otoczka, tło dla poruszanego tematu, z kolej przesłanie i istota pozostają nie zmienne. Ponadto film powstaje w stosunkowo niedługim czasie, po wielkim sukcesie jaki osiągnął film Nietykalni. Czy to przypadek?
Pomyślałam dokładnie to samo po obejrzeniu tego filmu i dlatego niezbyt mi się podobał.
Zrobili dwie wersje filmów, dla kobiet i dla mężczyzn :-)
Mi się średnio podobał, są lepsze, jak Nietykalni, Zapach kobiety, Gwiazd naszych wina, Chce się żyć.
Zabrakło mi elementu, który pojawia się w takich filmach, czyli dążenia do spełnienia marzeń, planów życiowych przed śmiercią.
Było tylko czekanie na nią.
rzeczywiście czegoś zabrakło, chociaż z 2 str co niby miała robić? film był realistyczny.
Racja. Dla mnie to był plus filmu, który go wyróżniał z tłumu. Nie pokazywał wielkich marzeń, tylko coś na co by było stać zwykłego człowieka. Zresztą moim zdaniem bardzo się różnił od Nietykalnych. Niektóre aspekty były rzeczywiście podobne, ale coś sprawiało ze trudno mi było do końca porównać te dwa filmy.
widac nie wiecie na czym polega ta choroba osoba z takim stadium choroby nie jest w stanie na podroze ani na zadne inne szalone zyciowe marzenia i jedyne co jej pozostaje to godna smierc co jest swietnie pokazane w filmie
Myślę, że jedno z marzeń Kate zostało spełnione przy pomocy Bec, w tak zaawansowanym stadium choroby, pozwoliła jej poczuć, że znowu gra, prowadząc dłonie po klawiszach, a właśnie granie było jej pasją.
Nietykalni dla mnie za to był ok nic specjalnego zabawny momentami ale mega nierealny i szczęśliwe zakończenie które można było przewidzieć film ok, nie jestem sobą to nadchodzącą śmierć i bezradność film na innym poziomie, te dwa filmy są zupełnie inne jeden lekki zabawny drugi prawdziwy dosłownie arcydzieło to jak porównać karaoke do koncertu, karaoke fajna zabawa ale koncert to co innego, nie jestem sobą to arcydzielo
Film może i jest bardzo podobny, ale jest w nim także wiele scen/wartości, które w Nietykalni nie zostały pokazane. Moim zdaniem ten film był bardziej wzruszający... Chociaż oba mną ogromnie poruszyły...
rzeczywiście uderzające podobieństwo, ale "nietykalni" był lepszy. wtórny pomysł osadzony na damskim gruncie
Tylko pozornie filmy są podobne, raczej więcej je dzieli niż łączy. Dla mnie Nietykalni trochę lepszy.
"Nietykalnych" dobrze mi się oglądało, choć nie wzruszył mnie w ogóle, nie rozumiem jego fenomenu. Na "Nie jesteś sobą" przeryczałam pół filmu. Moim zdaniem te 2 produkcje bardzo się od siebie różnią.
Moim zdaniem film lepszy od "nietykalnych". W nietykalnych wszystko było bardziej sztuczne i cukierkowe.
no właśnie, w "Nietykalnych" momentami sztucznie było... choć teoretycznie założenia te same - też zderzenie dwóch światów, dorastanie przy drugiej osobie itd., jednak w "Nie jesteś sobą" mimo wszystko poważniej - choroba postępująca i śmiertelna, zdrada z pozoru idealnego męża, niemoc z pozoru wspaniałych przyjaciół...
Swan wspaniała, po raz kolejny udowodniła jak dobrą jest aktorką, potrafi zagrać samym spojrzeniem. Emmy Rossum całkiem całkiem
popieram, do tego jedna rzecz byla dziwna - babce wpada reka do sracza przez nieuwage "opiekunki" a tamta sie cieszy, nie wiem czy to w HAmeryce takie zwyczaje, czy o co chodzi, ale dziwne to
To nie dziwne zwyczaje.
Kiedy opiekujesz się ciężko chorą, nie w pełni sprawną osobą, zdarzają się różne sytuacje. Niektóre w normalnych warunkach budziłyby odrazę, obrzydzenie, zażenowanie. Ale w tych warunkach ludzie uczą się dystansu. Bo tylko tak można sobie poradzić. Więc to nic złego śmiać się z ręki w kibelku :) Przy całej masie okropności jakie gotuje nam życie w chorobie, to akurat może być całkiem zabawne.
No niezły wpis nie przekonałaś mnie jednak mozesz miec racje poza tym wyczuwam ze jestes dobra osobą
Proszę, naucz się interpunkcji. Jeszcze nie jest za późno...
Na razie nie mogę doczytać Twojej opinii do końca, bo już przy drugim zdaniu oczy strasznie bolą...
Szczerze film nietykalni wcale mnie tam nie poruszył od film o facecie który żyje i szuka rozrywki bo jest dość nudno mu, gra aktorska ok itp ale nie powalił na kolana, różnica filmów jest kolosalna gdyż tutaj mamy nadchodzącą śmierć a to różnica i prawie znamy datę, gra aktorska świetna oczywiście to są dwa różne filmy jeden filmowy z szczęśliwym zakończeniem jak w bajce mam mam na mysli nietylnych i drugi z prawdziwym zakończeniem, oblicze śmierci a kalectwa to wielka różnica więc porównywać te dwa filmy mija się z celem. Jak dla mnie arcydzieło nie film to nie jestem sobą
Obejrzałem przez porównanie do Nietykalnych i srogo się zawiodłem. Tam było sporo humoru, pośmiałem się. Tutaj niby coś było, ale im dalej, tym nudniej. Rozumiem, że miało być poważno i straszno, ale... Było nudno. Tu jednak diametralnie inne kino.