Nie wiedziałem, że F.W. był takim turbo dupkiem. A Claire sprawia wrażenie jakby została wrobiona w kierowanie zespołem i wcale nie ma do tego serca.
W ogóle to z tego dokumentu można było wywnioskować, że sam F.W. nic spektakularnego by w życiu nie osiągnął gdyby nie kilkoro ludzi, którzy w całej historii się dla niego poświęcali, w szczególności jego żona. A ten dupek nawet nie ma odwagi przeczytać jej książki w której się pewnie na niego zasłużenie wyrzygała. Tak jakby miał dużo innych zajęć siedząc na wózku ;)
Odniosłem takie samo wrażenie, wyglądało jakby wyścigi przesłoniły mu wszystko, a sprawy rodzinne uważał za niepotrzebne zawracanie tyłka. Scena w której Claire wzrusza się czytając mu fragment książki matki traktujący o Nim, a On siedzi z tą swoją niewzruszoną miną i postawą naprawdę obrzydziła mi tego gościa. gdyby nie Patrick Head i kasa Ginny to nic by nie osiągnął w tym sporcie
Apropos F.W. to tak została w filmie przedstawiona jego postać, ale ja się z tą oceną nie zgadzam.
Po pierwsze to nie można mu odmówić talentu skoro startując z samych nizin społecznych został mechanikiem nowobogackich a nie pomagierem w warsztacie za rogiem. Po drugie wiedział jakimi ludźmi się otaczać i z kim się przespać, a to jest cecha wielkich menadżerów i przywódców - a ja właśnie za takiego go uważam. Nie był może genialnym konstruktorem, kierowcą czy inżynierem, ale w każdej z tych dziedzin próbował szczęścia i ostatecznie postanowił zostać szefem zespołu F1, w czym okazał się być najlepszy na świecie. Pamiętajmy, że nie dane mu było skończyć żadnej wyższej uczelni w przeciwieństwie do jego konkurencji.
No a że lubił trochę zapierdalać nie oglądając się na życie i zdrowie innych? No cóż - najważniejsza jest prędkość, a ona nieraz wymaga ofiar. Jeżeli awansuje się do warstwy uprzywilejowanej to przypadkowymi ofiarami się nie interesujesz. Ostatecznie jednak Frank sam stał się ofiarą swojej manii zapierdalania.