Film jest dobry - świetne aktorstwo, dobrze dopasowana muzyka i naprawdę genialne jak na te czasy zdjęcia - wszystko wykonane starannie i z dbałością o szczegóły. Jednak to nic w porównaniu do tego co oferuje sama powieść - praktycznie dziś nie wznawiana, przemilczana, niewygodna wciąż dla wielu środowisk - jest przepięknym studium dojrzewania jednostki zbyt wrażliwej i inteligentnej dla konwencjonalnych wzorców i schematów w jakie wtłacza jednostkę dojrzewającą środowisko. I wcale nie uważam że jest to powieść czy film ograniczony ramami historycznymi - wciąż indywidualność jest w społeczeństwie czy szkolnictwie tępiona - wciąż jest tu wiele do zrobienia.
"Zmory" to arcydzieło - coś unikatowego jeśli chodzi o polska prozę - film jako medium jest tu ograniczone - jedynie ślizgał się po temacie który otwiera książka. Oczywiście reżyser dał rady bo skupił się tylko na wybranych wątkach aby stworzyć pewien spójny zarys.