Oglądając ten film czułem się jakbym oglądał czyjś sen. Chciałem zebrać (z Wasza pomocą) do kupy wszystkie te motywy, które bezpośrednio nie były związane z fabułą, ale które do końca się nie zgadzały. Ja wynotuję tutaj kilka, i mam nadzieję że pomożecie mi iść tym tropem. jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach i chciałem zobaczyć czy znaleźliście coś jeszcze.
- Główny bohater nosił spodnie, które były na niego za krótkie
- Schody po których ludzie wchodzili/schodzili były zawsze strasznie długie (szczególnie w 1h 07m filmu)
- Za oknami pomieszczeń miejski krajobraz wydawał się pływać
- W mniej więcej 24 minucie filmu, na uczelni ludzie chodzili parami, ubrani tak samo
- kolor żółty siępojawia w kilku miejscach filmu w taki specyficzny sposób: spodnie głównego bohatera są żółte, ma on w domu żółty telefon, a w pewnym ujęciu widzimy jednocześnie 2 kobiety w żółtych płaszczach, żółtą taksówkę i dziadka w żółtych okularach.
Znaleźliście jeszcze jakieś "smaczki"?
Spodnie za krótkie, bo doktorek kucał przy H. i tak został zapamiętany. A z innych motywów:
- płacz dziecka przewijający się przez wiele scen (dziecko czarnoskórej kobiety płaczące w samochodzie na moście), ta sama kobieta w scenie z psychiatryka krzyczy, jakby ktoś (!) chciał z niej wyjść; tłumaczy, że nie ma w tym nic złego. zupełnie jak poród, a przecież ma małe dziecko.
- obrazki nad łóżkiem doktorka to miniatury obrazów H., które pojawiają się w księgarni i mieszkaniu wykładowcy/pielęgniarki. facet przecież nie miał nawet jeszcze wernisażu, jest początkujący.
- tylko laik taki jak nasz Henry mógł sobie wyobrazić, że dziewczyna, która bierze antydepresanty (a przynajmniej ma je brać) i mieszka z własnym psychiatrą przynosi do domu i pije alkohol.
- scena z mijającymi się wagonami metra jest niewykonalna. albo jadą w przeciwne strony, albo z różną prędkością, inaczej nie miałoby to sensu.
Oczywiście im dalej w las, tym bardziej rozumiemy, do czego to prowadzi. Podana na tacy scena z dublem fortepianu była pierwszą wskazówką, chociaż mogła też ukazywać wyczerpanie bohatera. Jeśli ktoś ma kontrę do tego, chętnie przeczytam :)
"- obrazki nad łóżkiem doktorka to miniatury obrazów H., które pojawiają się w księgarni i mieszkaniu wykładowcy/pielęgniarki. facet przecież nie miał nawet jeszcze wernisażu, jest początkujący."
Artyści stają się często sławni dopiero po śmierci. Jego marzeniem widocznie było stać się kimś wielkim. "Nauczycielka" w rozmowie z Henrym, prosiła go, aby powiedział jej, że "jest wielka", "nie zostanie zapomniana" i "świat będzie ją pamiętał" - moim zdaniem to były myśli chłopaka.
Kurcze jak teraz tak zacząłem rozkminiać ten film trochę bardziej, to aż chyba podejdę do niego drugi raz... Teraz dopiero zrozumiałem, że wszystko w filmie reprezentowało przecież wewnętrzny świat chłopaka...
Scena z mijającymi się wagonami metra jest jak najbardziej wykonalna. Można to zaobserwować dość często w Nowym Yorku np. jadąc pociągami linii R i N/Q za stacją Lexington Av.
w trakcie filmu kilkukrotnie dziecko pyta się matki *czy on umrze?* za każdym razem matka odpowiada inaczej na jego pytanie.
Obudziłaś się na końcu filmu i jeszcze śmiesz go oceniać? 2/10? Buahaha. Nie ma co, pełna profeska.
Dobra rada na dziś: pozostań przy komediach typu: "Jak się pozbyć cellulitu" i idź spać.
Co do filmu Stay to nie ma opcji, trzeba go obejrzeć co najmniej 2 razy (2 PEŁNE razy, bez żadnego zasypiania). Wtedy można porozkminiać to i owo. Mam już nawet swoje dwa najbardziej prawdopodobne typy co do zamysłu autora tego filmu.
Jeśli ktoś chce obejrzeć równie skomplikowany film to polecam - Piąty Wymiar.
@jakkobss - Ty chyba trudnych filmów nie oglądałes, skoro ten uwazasz za takowy.
Owszem, film przyzwoity, jednak całkiem przyjemnie się go ogląda. Nie to co choćby niedawna Melancholia. To jest trudne kino ;]
emjazz popieram twoją krytykę paan24 oprócz jak się pozbyć celolitu polecam jeszcze inne zwłaszcza polskie pseudo produkcje nastawione tylko na dobrą reklamę kiczowatych filmów których sens można wywnioskować z samej zapowiedzi bo oprócz niej to w całym filmie się nic nie dzieje (ale to taki mój wywód na temat polskiego kina oczywiście nie wszystkich filmów )
Piąty wymiar oczywiście również polecam ale wydaje mi się że w nim rozwiązanie mamy podane niejako na tacy wraz z końcówką filmu a rozkminiać możemy zaledwie o sensie zapętlania.
co do zostań to muszę powiedzieć że film jest super ale faktycznie warto go albo obejżeć raz jeszcze (chodź nie jestem tego zwolennikiem ) albo wczuć się i podyskutować (z mądrymi ludźmi Pani paan24 )o sensie filmu i wydaje mi się że w końcu dojdziemy do jakiegoś rozwiązania oczywiście które nie jest jedno (bo ilu ludzi tyle interpretacji i zakończeń )
gorąco polecam
Dlaczego wszyscy uparcie doszukują się drugiego dna w tym filmie? Został zrobiony świetnie, sceny płynnie się zmieniają, klimat wciąga, ale w gruncie rzeczy jest prosty jak konstrukcja cepa, ostatnia scena wyjaśnia wszystko i nie ma w tej produkcji nic do rozkminiania.
Jeśli to jest dla Ciebie trudny film, to jak Ty sobie radzisz z matematyką?
I wystawiłaś adekwatną ocenę do poziomu swojego intelektu, film cię pokonał i jeszcze się tym chwal. Żenada.
wgl tego filmu nie zrozumiałam, a jeszcze bardziej mnie zaskoczyła końcówka, jak choćby oni się przenieśli w czasie. kompletnie nie czaje.
nie jesteś sama, film zrobiony widocznie dla takich rozkmniniaczy jakim jest użytkownik emjazz... xD
nie trzeba go rozkminiac wystarczy nie zasypiać, to nie jest wyjątkowo skomplikowany film, wszystko tłumaczy zakończenie
Nie ma nic do rozkminiania. Wystarczy być czujnym widzem i dokładnie oglądać film.
Czego oczekiwać po osobach, dla których "arcydziełem" są amerykańskie komedie romantyczne .
Nie przeniesli sie w czasie. Glowny bohater (Gosling) mial wypadek samochodowy, zginela jego dziewczyna i rodzice, a on sam znajduje sie w stanie na pograniczu smierci. To co dzieje sie przez caly film, dzieje sie w jego glowie. Jak poczytasz posty w tym temacie, to zrozumiesz wiecej :)
Ktoś zauważył, że przez cały film Lila ma błękitne oczy, a w ostatniej scenie jak ratują Henrego ma brązowe. Chyba muszę obejrzeć ten film jeszcze raz. :)
Oczy matki Henry'ego są jasnoniebieskie.
Sam pyta szeryfa czy miała brązowe.
Szeryf odpowiada, że niebieskie :)
"lt's probably just someone's confused."
I jeszcze seria ciekawostek:
Tristan Reveur (oczywiście, że on nie istniał)
Reveur - marzyciel po francusku
Tristan - imię wywodzi się z francuskiego słowa "triste" oznaczającego smutek.
Obrazy (most, obraz w biurze Sama) to zdjęcia polaroid SX-70 zrobione przez Stephanie Schneider.
Sam ma w biurze widok na Brooklyn Bridge. Na biurku Sama stoją figury szachowe.
Oglądając film na słuchawkach, w skupieniu można często usłyszeć głosy. Np. (zapewne matkę Henry'ego) "dogs are big responsibility, darling"
Warto obejrzeć w zwolnieniu sceny typu "flash". Pojedyncze migawki.
To tylko garść. Jest tego caaaaaałaaaaa masaaaaa.
21 urodziny. 21 piętro w scenie gdzie Lila mówi do Sama per Henry. 2121 - liczba na karetce, która zabrała Henry'ego w ostatniej scenie.
Wiem, obsesja - i piszę do siebie :P
Film genialny. Jestem totalnie w szoku. Nie wiem co mam myśleć. Hm..., na początku ciężko mi było poukładać to wszystko. Nie rozumiałam tych momentów przejścia. Raz jest scena razem, jak rozmawiają, a zaraz potem Sam jest jakby Henrym itd. Można było się pogubić. Hm. No, ale cóż. Zakończenie było na prawdę bardzo dobre, wyjaśniające. Dzięki Bogu! :D heh
GregoryHouse - dzięki za ciekawostki heh, niezła spostrzegawczość.
Myślę, że przejściami czy tego typu rzeczami nie ma się co przejmować. Reżyser chciał zrobić "senny" film. I udało mu się :] A wiadomo jak to jest ze snami - nagle człowiek znajduje się w innym miejscu. Jedna osoba przejawia cechy kogoś zupełnie innego, albo część nas przybiera materialną postać.... Słowem - przerabiamy to codziennie.
Poza tym jest tam sporo motywów zaczerpniętych z psychoanalizy - generalnie dwa najważniejsze to:
1) Wszystko jest śniącym
2) Sen to spełnienie życzenia
A i jeszcze schody - to klasyczny symbol schodzenia do podświadomości.
Skąd to wszystko? Z Freuda. Książka "Objaśnienia marzeń sennych" wspomniana w filmie. Naprawdę fajnie jest spojrzeć na film korzystając z zawartych tam wskazówek do interpretacji.
Jeszcze jedno (żeby tylko jedno) - w momencie gdy Sam upada na schodach widzimy krótką serię obrazów (postać Henry'ego na tle rodzinnego zdjęcia). Dźwięki w tle to ta sama rozmowa, którą widzieliśmy na początku (między lekarzem i jego lubą, zanim zaczął padać grad) - tylko, że słychać głos Henry'ego i Atheny :]
a może to nie sen.. tylko to co dzieje się w ostatnich chwilach przed śmiercią, wracają obrazy z życia, marzenia w których uczestniczą osoby które widzą jego śmierć, liczy na to że lekarz mu pomoże, ich dusze się przenikają, widzi matkę która mu wybacza, widzi ojca któremu przywraca wzrok, i schody... bo traci przytomność... odchodzi... spada... może tak wyobraża sobie reżyser scenarzysta granicę między życiem a śmiercią... hmmm?? ja to tak odebrałam .... nie jako sen ale jako umieranie...
ktoś mi kiedyś powiedział że te świeczki które stawia się przy drodze po wypadkach, w których giną ludzie... po to się je zapala, gdyż dusza osoby która nagle zginie jest oszołomiona, nie rozumie co się wydarzyło, te świeczki mają im pomóc odejść, przejść na drugą stronę... Henry też zginął nagle... dlatego tak dziwne są jego myśli przy odchodzeniu, szuka pomocy... szuka wybaczenia.... chce by o nim pamiętano... chce się oświadczyć...
Sen, czy wizja, retrospekcja - czy też marzenie... Zależy jak patrzeć.
W każdym razie cały czas to wszystko jest podświadome, prawda? Więc symbolika nie traci na znaczeniu niezależnie od tego co to jest.
zrobiłam sobie maraton filmowy z Ryan Gosling, przeszłam przez różne gatunki... hi.. trudno mi było zabrać się za film Zostań... ale wywarł na mnie ogromne wrażenie... Fanatyk również.... Driver... mniam mniam... ale Zostań zapada w pamięci.... faktycznie trzeba oglądać w skupieniu i najlepiej w samotności... jeszcze został mi film Miłość Larsa.... ale chyba sobie daruję... ta rola burzy jego wizerunek...
Moim zdaniem jego wizerunek burzy The Notebook i Crazy stupid love.
Miłość Larsa to świetny film - Gosling pokazał w nim cały kunszt swojego aktorstwa. Nie da się nie lubić bohatera.
Miłość Larsa, dobry, nietuzinkowy film. Ryan nie boi się ról "szpetnych', za to go od dawna cenię.
Miłość Larsa nie polecam, jest strasznie miałki, frustrujący i najzwyczajniej, odklejony od rzeczywistości, co nie przeczy żadnym umiejętnościom aktorskim Goslinga, niemniej jednak mi się nie podobał.. a oglądałem go w trakcie podobnego maratonu.
widzę że oglądałeś odmienne stany świadomości... fajne? warto obejrzeć?? faktycznie tego też jeszcze nie obejrzałam
Odmienne stany moralności.
Uważam, że warto - ale też samemu i w ciszy. Najważniejsze w tym filmie są słowa. Trzeba nad nimi pomyśleć.
wcześniej jeszcze pojawia się w migawkach sytuacja kiedy Henry i Athena siedzą w tym samym miejscu co Sam i Lila zaraz przed tym gdy zaczął padać grad co raczej jednoznacznie stwierdza że wszystkie rzeczy które przewiduje zdarzyły się już w jego "normalnym" życiu
mnie zastanawia fakt tych podwójnych i potrójnych ludzi którzy pojawiają się w tle w różnych scenach np po wykładzie ze sztuki
i jeszcze motyw ... hmm .. jak to nazwać ... połączenia umysłów (?) ... chodzi mi o to że gdy Henry umiera a Lila na niego patrzy to tak jakby w jej umyśle również pojawiały się przedśmiertne majaki Henrego tego samego doznaje Sam gdy spojrzał na Lile na sam koniec zanim zaprosił ją na kawę... jak to wytłumaczyć?
co do tych trójek i dwójek to wydaje mi się chodź nie jestem pewien że oni się tak zbierają w zależności od tego ile dni pozostało do samobójstwa Henrego
Też tak sądzę. Najpierw ludzie chodzą trójkami tak samo ubrani. Później parami. A kiedy już zbliża się jego koniec-czyli śmierć, scena kiedy Henry stoi przed witryną sklepu, krew leje się mu z głowy, to ludzie z tłumu są już ubrani różnorodnie. Nie ma nikogo z takim samym powtarzającym się ubraniem.
Muszę przyznać, że to co tu czytam podwyższy moją ocenę o oczko, film jako tako ciężko mi się ogląda mimo, że sięgałem po niego z wielkimi nadziejami to po prostu fabularnie mnie nie wciągnął, tak jak np "Numer 23" z Carreyem, ale przyznaję, że przewijająca się symbolika, którą wszyscy tu zauważacie i omawiacie, robi na mnie wrażenie.
Mam tak samo odnośnie tego filmu :) Więc nie wiem, jaka ocenę wystawić. Nie połapałam go i też nie wciągnęła mnie fabuła, bez żadnych wyjaśnień, tak że niektóre sceny wydawały mi się niepotrzebne. Ale jak teraz czytam te wpisy to myślę sobie, ze pasowałoby obejrzeć film jeszcze raz i mógłby być ciekawszy, jeśli rozumiałabym o co chodzi przynajmniej w większości scen. Tylko problem w tym, że już mi się nie chce go oglądać...;/
z tym 21 to też tak miałem zauważyłem jeszcze rozmowę pod drzwiami mieszkania 21 :) spoko że nie jestem sam
Chyba trochę odkopuje temat, ale co tam. Co do małych szczegółów, to ja zauważyłem jeszcze jeden, o którym nikt chyba nie wspomniał, a który może potwierdzac interpretację o tym, że Henry ginie a cały film jest jego 'snem przed śmiercią'.
Otóż w ostatniej scenie w której chłopak umiera, ma rozwiązanego lewego buta, z wyraźnie wystającą sznurówką. Tak samo rozwiązanego buta ma w jednej z pierwszych scen, gdzie dopiero poznaje Sama i przechadzając się z nim opowiada o śmierci rodziców - motyw taki sam jak z za krótkimi spodniami - Henry zapamietuje postacie takimi jakie je widział tuż przed śmiercią.
Ja ten film intrpretuję tak: Sam - czyli główny bohater doznaje jakby szoku na skutek śmierci młodego chłopca i to coś przypomina chęć pomocy Henremu. Coś typu rozdwojenia jaźni... ten chłopiec już nie żył a on mimo to z nim rozmawiał... Czy ktoś inny mógł rozmawiać z Henrym? Tylko jego zmarły ojciec. I myślę że te podcięcie żył przez dziewczynę Sama miało coś wspólnego z Henrym... Pamiętacie scenę jak Sam się śpieszył i zanim wyszedł ona powiedziała do niego Henry? Nie rozumiem tylko tego momentu jak ta dziewczyna (nie pamiętam jak miał na imie dziewczyna Sama) widzi na obrazach napis "Henry Letham" i wtedy zaczyna biec... tylko nie wiem gdzie i po co... później jest scena na mście gdzie Sam dopiero poznaje tą dziewczyne o.O Tak więc to mój punkt widzenia xD
Co prawda nie przychylam się do tej interpretacji (ale też nie upieram się, żebyś przyjęła inną) niemiej
"Nie rozumiem tylko tego momentu jak ta dziewczyna (nie pamiętam jak miał na imie dziewczyna Sama) widzi na obrazach napis "Henry Letham" i wtedy zaczyna biec... tylko nie wiem gdzie i po co... "
Do tej pory - też nie rozumiem za bardzo tego momentu. Jeśli ktoś ma pomysł chętnie poczytam.
Jak dla mnie Lila jest w większym stopniu alter-ego Henry'ego niż Sam. W opisywanym przeze mnie wcześniej momencie (gdy Sam upada na schodach widzimy krótką serię obrazów (postać Henry'ego na tle rodzinnego zdjęcia). Dźwięki w tle to ta sama rozmowa, którą widzieliśmy na początku (między lekarzem i jego lubą, zanim zaczął padać grad) - tylko, że słychać głos Henry'ego i Atheny :]) - słychać Henry'ego który wypowiada kwestię "they're from another life" (o bliznach).
Skracając tok myślowy - Lila to taki trochę Henry z przeszłości, przed wypadkiem.
IMO.