Czy tylko ja oglądając "Kingsajz" czy obydwa "Vabanki" doszedłem do wniosku, że Jacek Chmielnik to taka polska wersja Toma Hanksa? Szczególnie jeśli porówna się Chmielnika z tymi wczesnymi rolami sprzed "Filadelfii"? Mam wrażenie, że mają identyczne oczy, a ponadto łączy ich jeszcze ten sam typ twarzy, w której kryje się ciepło i sympatyczność.
Tak poza tym, to przykre, że tak wcześnie zmarł i to taką głupią śmiercią. Jestem ciekaw, czy byłoby mu dane pojawić się jeszcze w jakiejś większej roli.