Wiadomo, że serial to nie odzwierciedlenie rzeczywistości, ale jest jedna rzecz w Gilmore Girls,
która strasznie działa mi na nerwy. Lorelai i Rory na śniadanie wciągają naleśniki, babeczki etc., w
ciągu dnia pizzę, hamburgery i chińskie żarcie. Do tego hektolitry kawy i zero ćwiczeń. Wieczory
spędzają przed telewizorem. Czyli typowy styl życia 'amerykańskich grubasów'. A wyglądają jakby
żyły o samej sałacie (pewnie aktorki, zwłaszcza chudziutka Lauren Graham są ciągle na ścisłej
diecie). Aż w oczy kole, że taki wygląd przy takim trybie życia to nie może być prawda. Czy tylko mnie
to irytuje?
zaskocze Cie, są osoby które jedzą dużo i nie tyją :D znam kilka takich i ogromnie zazdroszcze
poza tym pewnie spalają kalorie na gadaniu non stop