Po trzech sezonach śledzenia hasania naszego dzielnego Rebrowa po bieszczadzkich lasach, ktory wbrew piętrzacym się przeciwnościom,usiłuje odnaleźć zabójców swych przyjaciół i ukochanej, dowiadujemy sie, iż zleceniodawcami byli "oni".Łał! Na uwagę zasługuje również kreatywność scenarzystów w budowaniu warstwy dialogowej. Zapewne przewidując słabą jakość dźwięku oparli wypowiedzi bohaterów na trzech wulgaryzmach,stosując je w różnych kontekstach i formach gramatycznych.Dlatego widz nie musi słyszeć tekstu, bo może sobie sam zinterpretować go jak chce (ćwiczymy wyobraźnię ).Oprócz pełnego luk i niedorzeczności scenariusza (np.scenę rzucania odznaki przez Rebrowa mogli nagrać raz i wklejać ją systematycznie co kilka odcinków )oraz,moim zdaniem,przerysowanej gry głównych i niektorych drugoplanowych bohaterow na plus zaliczam niesamowitą muzykę, utrzymane w surowym i zimnym klimacie zdjęcia,a także kilka aktorskich perełek.Postacie Łuczaka, Kality,Wiśniaka, Markowskiego-to z ich powodu obejrzałam serial do końca.
Szkoda, że pod względem scenariusza jest to rzecz aż tak niedopracowana. Fabularnie niestety mnóstwo bezsensu się wlewało. Kontrastuje to z bardzo dobrą stroną realizacyjną.
Dla mnie właśnie te postacie były jak z kreskówki, a Łuczak to już w ogóle, nie moglam zapomnieć,że on tylko gra, podobnie zagrałby pewnie Pazura. Takie przerysowane aktorstwo jest już passé. Lichota gra bardziej oszczędnie, nowocześnie tak jak Dorocinski.
A kto decyduje o tym co jest passe? Owszem, każdemu może się podobać co innego, ale Łuczak i Kalita mają rzeszę fanów więc widać, że do ludzi przemawia ich aktorstwo :) Ja nie byłabym aż tak bardzo surowa w ocenie jak autor posta, ale faktycznie szczególnie w 3. sezonie to na pojawienie postaci drugoplanowych się czekało. Pewnie po części to kwestia scenariusza.