Hah, jakie mieliście, bądź macie do tej pory problemy w przejściu danego momentu gry? :D
Ja miałam zawsze problem w pokonaniu Draco i jego petard i w pościgu na miotle za nim. xD No i oczywiście pokonanie Voldiego. :P Ale ostatnim razem jak grałam to od razu mi się udało. :P
Problemy głównie z powodu gry, która nie informuje czego oczekuje:
- petardy Draco - bite pięć minut biegałem z kąta w kąt aż w końcu losowo wciskając przyciski podniosłem petardę;
- większość misji na miotle - tu mnie coś obija, tu dostaję w ryja, tu mnie kąsają, tu mnie obrzucają, zgon... fajnie było;
- łażenie wokół Fincha - zniecierpliwiony podbiegałem za blisko, próbowałem obrzucić drania jakimś zaklęciem (mam cię!), skakałem mu za plecami (mam cię!), zaklęcia w nieodpowiednim momencie;
- gra w "szachy" - metodą prób i błędów udało mi się pojąć na jakiej zasadzie mają się pionki pojedynkować;
- pojedynek z Voldemortem - samonaprowadzające pociski, serie strzałów, obracanie tym przeklętym lustrem.
Nie mam dość siły i cierpliwości by zebrać wszystkie karty magów, 20/25 uznaję za dobry wynik.
Ja ostatnio w końcu zdobyłam 25. xD Zawsze miałam 24. :P
No latanie na miotle to dla mnie czarna magia. :D
A Filch to mój ulubiony moment gry.
Mi dawno, dawno temu większe problemy sprawiał jedynie pojedynek z Voldemortem. A teraz całą grę bez problemów przechodzę z zebraniem wszystkich kart.
Ja dalej mam drobne problemy z Voldemortem :) ale całościowo gra jak dla mnie jest świetna. Zwłaszcza jak powracają wspomnienia z grania jako dziecko.
Polecam przejść Filcha przy włączonych dość głośno głośnikach, w ciemnym pokoju np. o 24 czy o 4 nad ranem. ;p
I'LL GET YO! YES I WILL!
Ja na początku tak się bałam, że mnie złapie, albo czai się gdzieś za rogiem. A teraz to na lajcie przechodzę. ^^
Ja również. Wszystkie karty zebrane, Voldi zawsze pokonany za pierwszym... Cóż, pora zrobić sobie od niej kilku letnią przerwę i sprawdzić swoje umiejętności i pamięć za np. 5 lat. :)
ja całą gre na luzie przechodze tylko że jak ostatnim razem se przechodziłem to mi jakoś nie szły szachy bo tak to na lajcie przechodzę a tak to ja sie tak wkurzyłem (po 20 próbie) to mi musiał starszy brat przechodzić :P
Ja miałem problemy tylko lataniem na miotle i w meczach, nie pamiętam ile razy musiałem klikać na myszkę by złapać ten znicz, to samo z kluczem, i z Argusem było trudne.
Też miałam problem, nie zdążyłam kliknąć myszką i znicz mi odleciał. Oj jak przeklinałam. xD
i z uśpieniem puszka też miałem problemy jak uśpiłem jedną to był problem z drugą i ta co uspałem to się obudziła i to samo trwało około 15 min z brzydkimi słowami
To samo miałam. xD Raz przestałam grać na jakiś czas bo mnie wkurzało z Puszkiem. :D
Filch był jednym z koszmarów dzieciństwa :) Z rodzeństwem siedzieliśmy przy jednym komputerze, jedna osoba grała, a wszyscy wrzeszczeli jak się Argusowi spadło na głowę :D I Pani Norris była cudowna jak wskakiwała 3 metry wzwyż bez rozbiegu, akurat na regał na którym się stało. Voldemort też był ciężki, a rozmowy Harry'ego i Rona o tym że coś strasznie śmierdzi to się nauczyłam na pamięć bo tyle razy zaczynałam od początku ucieczkę przed trollem ;) A jak ostatnio sobie zagrałam to wszystko tak szybko i łatwo poszło, aczkolwiek jak się Filch odzywał to ciarki były :D
Zapomniałam o trollu! :D Też umiałam ten dialog na pamięć, bo nie mogłam tego przejść. xD
Nigdy nie pokonałam Voldemorta :( Wołałam brata i mi ten fragment przechodził. Reszta gry była przyjemna - nie za łatwa, nie za trudna. Pani Norris mnie przerażała bardziej niż Filch i była w tej grze jedyną postacią, której się bałam jako dziecko (Voldemort mnie po prostu denerwował).
Ojjj ile ja mialam problemów grając w tę część, pewnie dlatego, ze miałam niewiele lat. Haha nawet nie wiem ile zajęło mi przejście całej gry gdzie i tak momentami musieli mi pomagać starsi znajomi. Ogólnie największym koszmarem było oczywiście zadanie z Filchem w bibliotece. Dodam jeszcze, ze za dzieciaka bardzo się go bałam haha. Nie mogłam też zrozumieć dlaczego skoro mam peleryne niewidke, to on i tak słyszy jak biegne. Miałam takiego stresa, że momentami prosiłam koleżankę siedzącą obok, żeby przeszła coś za mnie. Małe gnomy też mnie przerażały ale nie tak bardzo jak Filch, nie lubiłam gdy mnie goniły. Jeszcze duch Krwawego Barona mnie przerażał i te krzyki i wycia przy niektórych wyzwaniach. Miałam też trudności z dogonieniem Draco na miotle, uśpieniem Puszka i oczywiście z pokonaniem Voldiego. Nie jestem pewna czy w ogóle przeszłam całą grę, bo później już niestety jej nie miałam.
Bardzo duży sentyment i bardzo przyjemne wspomnienia. Jednak bardzo irytowalo mnie (tak jak wspomniałam w temacie pod Komnatą) brak swobody. Mieliśmy odgórnie powiedziane gdzie i kiedy mamy teraz iść i co wykonać. Zero jakiejkolwiek swobody, nie można było sobie pochodzić, poeksplorować tak jak to było możliwe w Komnacie i za to wielki minus, a tak poza tym to fajna gierka.
HEHE JA DO TERAZ BOJE SIE TEGO ,, KRWAWEGO BARONA'' ON MNIE POPROSTU PRZERAŻA :P I AŻ ZE STRACHU WYSZŁAM Z GRY I ZAPYTAM KOGO INNEGO ŻEBY MI TO PRZESZEDŁ :P
Mimo,że temat jest sprzed 5 lat to pozwolę sobie odpowiedzieć. Największe trudności miałam w pokonaniu Voldka,uśpienia puszka, przechodzeniu obok Filcha w nocy w zakazanej bibliotece oraz w szukaniu składników do eliksiru na lekcji ze Snap'em. Kiedyś się nawet bałam tej muzyki,która leciała w tle tego wyzwania :D.